Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
się upokorzona, poniżona, niepewna samej siebie. Leżała z otwartymi oczami, w dziwnym odrętwieniu, nieruchomo, niewyspana i zmęczona. Niedługo będę musiała wstać, wyjść na ulicę, zacząć żyć na nowo, zacząć szukać...
Teraz, kiedy zrozumiała, że nie wyjedzie, że mistrz Eduardo, Paryż, Londyn, Genewa to już tylko dalekie nazwy, echa ze świata cieni, że pozostaje tu, w Polsce, w Warszawie, że za chwilę pojawią się Niemcy, że nie może wybierać, bo jej los został już rozstrzygnięty - nagle przestała się bać.
Ziewnęła, przeciągnęła się pod ciepłą kołdrą, przetarła oczy... Sięgnęła po szklankę z kompotem na nocnej szafce i duszkiem wypiła zimny, słodki płyn. Nie
się upokorzona, poniżona, niepewna samej siebie. Leżała z otwartymi oczami, w dziwnym odrętwieniu, nieruchomo, niewyspana i zmęczona. Niedługo będę musiała wstać, wyjść na ulicę, zacząć żyć na nowo, zacząć szukać...<br> Teraz, kiedy zrozumiała, że nie wyjedzie, że mistrz Eduardo, Paryż, Londyn, Genewa to już tylko dalekie nazwy, echa ze świata cieni, że pozostaje tu, w Polsce, w Warszawie, że za chwilę pojawią się Niemcy, że nie może wybierać, bo jej los został już rozstrzygnięty - nagle przestała się bać.<br> Ziewnęła, przeciągnęła się pod ciepłą kołdrą, przetarła oczy... Sięgnęła po szklankę z kompotem na nocnej szafce i duszkiem wypiła zimny, słodki płyn. Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego