Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
kraksę chyba tylko dzięki oporowi owych młodych, giętkich klonów.
Przyjęły na siebie główną siłę uderzenia, zastąpiły zablokowane hamulce.
Przystajemy w miejscu, w którym wczoraj krzyknąłem: hej, cóż to za dzwoneczek?
Tu Twardowski wyjmuje z plażowej torby pedantyczny szkic sytuacyjny.
Wyrysował wszystko kolorowymi pisakami. Pod rysunkiem trochę obliczeń.
Przypuszczalna szybkość volkswagena - circa dwadzieśc ia metrów na sekundę.
My zaś wlekliśmy się - dziesięć metrów na dwadzieścia sekund.
Oba rachunki są proste i wymowne.
Twardowski przeniósł symbole na rysunek.
Rozumiesz? - pyta. - Widzisz? - Tak! Zaczynam rozumieć!
Widzę, co mówi rysunek: gdyby nie ów postój nad pięćdziesięciogroszówką, garbus wchodząc na pi erwsze drzewko mógłby potrącić kuśtykającego
kraksę chyba tylko dzięki oporowi owych młodych, giętkich klonów.<br>Przyjęły na siebie główną siłę uderzenia, zastąpiły zablokowane hamulce.<br>Przystajemy w miejscu, w którym wczoraj krzyknąłem: hej, cóż to za dzwoneczek?<br>Tu Twardowski wyjmuje z plażowej torby pedantyczny szkic sytuacyjny.<br>Wyrysował wszystko kolorowymi pisakami. Pod rysunkiem trochę obliczeń.<br>Przypuszczalna szybkość volkswagena - circa dwadzieśc ia metrów na sekundę.<br>My zaś wlekliśmy się - dziesięć metrów na dwadzieścia sekund.<br>Oba rachunki są proste i wymowne.<br>Twardowski przeniósł symbole na rysunek.<br>Rozumiesz? - pyta. - Widzisz? - Tak! Zaczynam rozumieć!<br>Widzę, co mówi rysunek: gdyby nie ów postój nad pięćdziesięciogroszówką, garbus wchodząc na pi erwsze drzewko mógłby potrącić kuśtykającego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego