nadłóż parę staj,<br>Choćby ziąb cię spalił, wiatr oślepił -<br>Przed tą karczmą nie zatrzymuj sań:<br>Nie pij, moja miła, nie pij...<br><br>Tam z kieliszków wyskakuje siny bies,<br>Czuły tenor, bies rozanielony,<br>Stuknie w szkło - już w kieliszku pełno łez,<br>A on płacze, coraz wyższe bierze tony...<br><br>Stuknie w szkło, weźmie cis, wstrzyma czas<br>I z wieczności - sama wiesz najlepiej -<br>Będzie łkał: jeszcze jeden do mnie raz<br>Przepij, moja luba, przepij.<br><br>Brzękną szkła... Patrzysz w krąg - tenor sczezł,<br>Ton ostatni jeszcze słania się po stole,<br>A z kieliszka drugi bies, rudy bies,<br>Wyjrzał tępy - czarną bruzdę ma na czole.<br><br>Wlepił wzrok: w