Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
guzem wraca.
- Letkiego życia on nie będzie miał - zachrypiał pan Staś. - Takiemu lepiej w kołysce się udusić.
- Cipun tobie na język - rozeźliła się Babka. - Isz, jaki prorok. Pan Staś opadł z powrotem na rudą, zdeptaną przez gęsi trawę dyrwanu i z przyzwyczajenia dotknął palcami blizny na szyi. Nadchodził czas wieczorny, ćmiący jakimś bólem, czas najgorszy. Linsrumowie piaszczystą uliczką Młynową śpieszyli do domu. Z krzaków przydrożnych, spod szczątków płotu zmurszałego, wyszedł Kajaki. W milczeniu przyłączył się do pochodu. Panfil chciał ich witać, skoczył na spotkanie, ale łańcuch wstrzymał go kategorycznie; pies zawisł z uniesionymi do góry przednimi łapami. Krowy widać poczuły obecność
guzem wraca.<br>- Letkiego życia on nie będzie miał - zachrypiał pan Staś. - Takiemu lepiej w kołysce się udusić.<br>- Cipun tobie na język - rozeźliła się Babka. - Isz, jaki prorok. Pan Staś opadł z powrotem na rudą, zdeptaną przez gęsi trawę dyrwanu i z przyzwyczajenia dotknął palcami blizny na szyi. Nadchodził czas wieczorny, ćmiący jakimś bólem, czas najgorszy. Linsrumowie piaszczystą uliczką Młynową śpieszyli do domu. Z krzaków przydrożnych, spod szczątków płotu zmurszałego, wyszedł Kajaki. W milczeniu przyłączył się do pochodu. Panfil chciał ich witać, skoczył na spotkanie, ale łańcuch wstrzymał go kategorycznie; pies zawisł z uniesionymi do góry przednimi łapami. Krowy widać poczuły obecność
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego