Ogień<br>ogarniał gmach wzniesiony z takim trudem: trzeszczały<br>potężne wiązania pojęć - osmalone, żarem strawione więzie<br>kategorii waliły się z hukiem - zapadały. W czerwieni<br>i złocie, w burych skrętach dymu opuszczał dom, samotny<br>i wygnany jak Król Lear.<br><br>Szalejcie wiatry, dmijcie, aż policzki<br>wam pękną! Dmijcie!<br> Wy płomienie z siarki<br>co ćmicie myśli, gońce gromów, które<br>dąb łupią w drzazgi, siwy włos mój spalcie!<br> Pryskaj płomieniu!<br>Ja was, żywioły, o dobroci brak nie winię,<br>jam wam królestwa nie dał nigdy<br> ...oto stoję<br>przed wami, wasz niewolnik, biedny, słaby,<br>bezsilny starzec! Przecież pomocnikami<br>zwę was służalczymi, że łączycie wasze<br>w górze zaczęte ataki