na kogoś, nie udawałby, że gra. Stanąłby przy samej bramie. Wyszedł na środek ulicy. Nie ruszyłby się stamtąd do wieczora.<br><br>... Siwy patrzył na niego uważnie, w milczeniu.<br>- Nie wiem - powiedział wreszcie Adam. - Nie wiem nic poza tym, że chyba zwariuję. Miałem uciec dzisiaj. A wróciłem... Czego ty ode mnie chcesz, co? Czego? - wybuchnął. - Pilnujesz mnie! Opiekun! Starszy brat się znalazł! Rodzina! - Twarz wykrzywił mu niedobry grymas. - Mam czekać, mówisz. Na co? Tu nic się nie stanie. Nic się nie dzieje. Nic!<br>- A jeżeli i tam, dokąd chcesz iść, w jakimś nowym Miastku, Proniu, Kaleniu, nic się nie stanie, nic się nie będzie