przecież sadził te wszystkie jabłonie... Chodź, Adamczyk, zobaczymy, co robi nasz dostojny brodacz. Ach, prawda! Czy wiesz, że wasza panna Kazimiera jest w Kijowie? Spotkałam ją na ulicy... W takim dużym, du-użym kapeluszu... Nawet ładna dziewczyna, owszem... W Kijowie też są piękne ogrody, ale nasz ogród jest najpiękniejszy... No, co? Czemu tak patrzysz? Chodźmy już... Na śmierć zapomniałam, że miałam pomóc mamie kręcić lody...<br><br>Pobiegła w kierunku domu skacząc lekko przez ścieżki i klomby.<br><br>Szedłem za nią powoli, jak gdybym chciał przedłużyć tę pożegnalną chwilę, i zły byłem, że tak niedorzecznie zakłócił ją cień panny Kazimiery.<br><br>Zatrzymałem się przy budzie Nory