Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
na gołej ziemi się prześpię.
- Tu i tak dość ludzi, człowiek się ruszyć zupełnie nie może.
- Kiej? podziać się ni mom gdzie.
- No, dobrze, trudno! Już tej kary Bożej to nie ma końca. Chyba otruć się człowiekowi przyjdzie czy co!
Stanęła ze ścierką w ręku przed łóżkiem Lucjana.
- No, i co będzie, panie młody? Wcale poprawy nie widać.
- Co robić, co dzień gorzej się czuję.
- Może by do szpitala pan poszedł, jeszcze mi pan tu umrze i będę miała kłopot.
Odwrócił się do ściany i nic nie odpowiedział. Straszliwe przygnębienie wytworzyło w nim skorupę niewrażliwości na wszystko, co się wokół działo. To
na gołej ziemi się prześpię.<br>- Tu i tak dość ludzi, człowiek się ruszyć zupełnie nie może.<br>- &lt;dialect&gt;Kiej? podziać się ni mom&lt;/&gt; gdzie.<br>- No, dobrze, trudno! Już tej kary Bożej to nie ma końca. Chyba otruć się człowiekowi przyjdzie czy co!<br>Stanęła ze ścierką w ręku przed łóżkiem Lucjana.<br>- No, i co będzie, panie młody? Wcale poprawy nie widać.<br>- Co robić, co dzień gorzej się czuję.<br>- Może by do szpitala pan poszedł, jeszcze mi pan tu umrze i będę miała kłopot.<br>Odwrócił się do ściany i nic nie odpowiedział. Straszliwe przygnębienie wytworzyło w nim skorupę niewrażliwości na wszystko, co się wokół działo. To
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego