wiedziałeś? Pewnie, tkwisz tutaj, <br>palancie, jak galernik. Dawaj łeb... No, dawaj, głupi kundlu. <br>Przeleziemy tym podkopem, mówię, nad wodą mam, sam <br>zobaczysz, dobre miejsce. Zrobimy sobie, stary, budę. Szałas, <br>rozumiesz. Worki położymy, naznosimy, co się da... ale <br>żadnych zbędnych gratów! Pomyślimy, co dalej. Urwiemy <br>się albo posiedzimy do jesieni, zrobimy, co będzie nam się <br>podobało... Zrobimy tak, bracie frajerze? Gadaj!<br>Kundel milczał, jakby zaskoczony i zmieszany zupełnie po <br>ludzku. Adam westchnął. Kurczak wygramolił się z miski, <br>oczyścił dziób i szponiaste łapki w piasku, ani <br>spojrzał na nich, i takim samym pędem, jakim gnał do <br>budy, wrócił przez dziurę w płocie na swoje