Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
Podniosła głowę i uśmiechnęła się do Teodozji:
- Najlepszego! - krzyknęła. - Co to panna sobie nie pójdzie na spacer, w aleje albo gdzie? Dzień jak złoto, jakbym była taka młoda, zaraz bym poszła.
- Muszę siedzieć w domu, chorego pilnować, kto mu co poda?!
- U was to same umarlaki. Trujecie tych lokatorów czy co!
- Co
robić, tak się jakoś składa. Biednemu zawsze wiatr w oczy wieje, moja pani.
- Z tym młodym to jest marnie. Jak on tu przyjechał, to przecież takie byczysko było rosłe, że aż strach. A wczoraj, jakeśmy koło tego wisielca zabiegały, to sama skóra i kości. Trząsł się w tej koszulinie, nogi
Podniosła głowę i uśmiechnęła się do Teodozji:<br>- Najlepszego! - krzyknęła. - Co to panna sobie nie pójdzie na spacer, w aleje albo gdzie? Dzień jak złoto, jakbym była taka młoda, zaraz bym poszła.<br>- Muszę siedzieć w domu, chorego pilnować, kto mu co poda?!<br>- U was to same umarlaki. Trujecie tych lokatorów czy co!<br>- Co robić, tak się jakoś składa. Biednemu zawsze wiatr w oczy wieje, moja pani.<br>- Z tym młodym to jest marnie. Jak on tu przyjechał, to przecież takie byczysko było rosłe, że aż strach. A wczoraj, jakeśmy koło tego wisielca zabiegały, to sama skóra i kości. Trząsł się w tej koszulinie, nogi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego