Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
krótkie, podarte rękawy opadły i zawisły na piersi drżąc lekko. Kupcy przeszli nie zatrzymując się. Obejrzał się bezradnie na trzeciego kapłana, jemu teraz udzielając pierwszeństwa.
Trzeci kapłan biadał:
- Adonoi, modlitwa spada na ziemię, nie może wzbić się ku niebu. Nie masz bowiem władzy w prawicy swej i nie masz chętnych, co by usiedli po lewicy twej. Amen.
- Ff - gwizdnął z podziwu drugi kapłan.
Kalman Drabik donośnie wołał przez ulicę do człowieka w otwartym oknie, który rękami dawał jakieś znaki, wychylony rozpaczliwie do przodu.
- Co tam dzisiaj? Wołowina, cielęcina czy bukat?
Człowiek w oknie przecząco machał rękami. - Nie mam cierpliwości do tych jego
krótkie, podarte rękawy opadły i zawisły na piersi drżąc lekko. Kupcy przeszli nie zatrzymując się. Obejrzał się bezradnie na trzeciego kapłana, jemu teraz udzielając pierwszeństwa.<br>Trzeci kapłan biadał:<br>- Adonoi, modlitwa spada na ziemię, nie może wzbić się ku niebu. Nie masz bowiem władzy w prawicy swej i nie masz chętnych, co by usiedli po lewicy twej. Amen.<br>- Ff - gwizdnął z podziwu drugi kapłan.<br>Kalman Drabik donośnie wołał przez ulicę do człowieka w otwartym oknie, który rękami dawał jakieś znaki, wychylony rozpaczliwie do przodu.<br>- Co tam dzisiaj? Wołowina, cielęcina czy bukat?<br>&lt;page nr=118&gt; Człowiek w oknie przecząco machał rękami. - Nie mam cierpliwości do tych jego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego