wracał tylko na noc. A noce były nie do zniesienia. Nadeszły dni upalne. Resztki warzyw rozkładały się w małej, szczelnej jak zakorkowana butelka spiżarni, potniały mury, Szczęsny budził się zlany potem własnym i piwnicznych tynków, zatruty wyziewami.<br>Na dobitkę Szamotulska parę razy westchnęła, że ciężko kobiecie samej, kobiecie ostatecznie niestarej, co by jeszcze mogła dać szczęście choćby i młodemu.<br>Otrzymawszy w sobotę szesnaście złotych, po złotówce od łebka, postanowił nocować w domu braci albertynów. Szamotulskiej powiedział, że idzie do kolegi, w niedzielę<br>jednak na pewno wróci, żeby zamówiła kupców na stryczek i poszedł na Pragę.<br><page nr=195> <br>Z krótkiego pobytu kiedyś u albertynów pamiętał