Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Teatrowanie nad świętym barszczem
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1967
lekko stęchły, łatwiej cud
zwabić niż na biały. Tak jak rybe na mięsne robaki,
tak jak muche... wie Pani... Od białego, szkoda
gadać, wszystko ucieka. To szpital. A stary papier,
szary papier, pajęczynowy i konopny, szmaciany
i zgrzebny, ma w sobie czas zwinięty. Rozwinąć to...
i naraz dotyka Pani czegoś, co było przed Panią...
W.2 Do lampy.
W.1 I dawny czas zaczyna parować, miesza się z obecnym,
jakby kto w adwent pełen gili i zasp plaster patoki
rozłamał! Że lipiec przy twarzy i kolęda naraz.
W.2 Eee... tam. Wariactwo słodkie i legumina. Głodne
kawałki Pan wygaduje i ciągle ptaszki
lekko stęchły, łatwiej cud<br>zwabić niż na biały. Tak jak rybe na mięsne robaki,<br>tak jak muche... wie Pani... Od białego, szkoda<br>gadać, wszystko ucieka. To szpital. A stary papier,<br>szary papier, pajęczynowy i konopny, szmaciany<br>i zgrzebny, ma w sobie czas zwinięty. Rozwinąć to...<br>i naraz dotyka Pani czegoś, co było przed Panią...<br>W.2 Do lampy.<br>W.1 I dawny czas zaczyna parować, miesza się z obecnym,<br>jakby kto w adwent pełen gili i zasp plaster patoki<br>rozłamał! Że lipiec przy twarzy i kolęda naraz.<br>W.2 Eee... tam. Wariactwo słodkie i legumina. Głodne<br>kawałki Pan wygaduje i ciągle ptaszki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego