z błędnym spojrzeniem, siedział godzinami w parku naprzeciwko naszej kamienicy. Park się nazywał Abbacja, młode pary tam się obmacywały wieczorami, w dzień czółna pływały po stawie, zimą się jeździło na łyżwach. Siedział sam, to się przysiadałem. Ja tam straszne rzeczy widziałem, mówił. Gdzie? W oczach i w ustach widziałem. A co, co takiego? Że oni nas zamordują. Kogo? Nas wszystkich, przyjdą i zamordują, ale nikt nie słucha i nikt nie wierzy. Ja słuchałem i ja wierzyłem, i opowiadałem w domu. A tam, on wariat, mówili. A ja się bałem, ja wiedziałem.<br><br>Szły nowe czasy, Wojtunik wiedział, co mówi. Młodzi lekarze na ogólnokrajowej