Świnia z pana, świnia.<br>Miecio był w natchnieniu - ruch i obecność kobiet sprzyjały jego erotycznym dowcipom, nie sposób było wstrzymać jego gadulstwa. Natychmiast znalazł różnicę między sobą a świnią, piski i chichoty wzmogły się, a tym samym pobudziły Miecia do dalszego szerzenia popłochu niepohamowanym wypowiadaniem dwuznaczników na tematy stare i co dzień powtarzane, a jednak wciąż aktualne.<br>Janik, zazwyczaj usposobiony ponuro, porwany teraz ogólną wesołością, śmiał się gardłowo i za każdym dowcipem Miecia mówił: "tak, tak" lub powtarzał końcowe jego słowa, które zdołał zapamiętać. Ale w pewnej chwili spoważniał. Zapewne przyszło mu na myśl coś ważnego, bo aż się za brodę chwycił