ale wciąż gestykulował, pokazując w jego stronę. Torba, cholera, wypadła. Pochylił się, żeby ją podnieść, ale nie wiedzieć jakim sposobem, kiedy ją podnosił, zamek się rozpiął. Gwałtownie schylił się jeszcze raz i poczuł coś jakby użądlenie osy. A potem już nic.<br>Ciemny garnitur zdjął okulary i powiedział z żalem to, co powinien powiedzieć:<br>- Po coś, człowieku, uciekał.<br><br>Kiedy się ocknął, zobaczył nad sobą kilku facetów w garniturach. Leżał pod pomnikiem Nieznanego Żołnierza ozdobionym świętym obrazem. Ten znowu umajony był kwiateczkami i gałązkami. Garnitury opieprzały przybrudzonego:<br>- Po co było, panie Józku, robić taką aferę - pytał z wyrzutem jeden z nich.<br>- Ale panowie, przecież