kelnera, która <q>"napadła go w ciszy", o ręce ambasadora, która całkiem niespodziewanie wyprowadza na pełne morze, gdzie "piany tryskające, wiatr, burza, rozorane wody (...) pełny szum i pełny szał"</>. Dalej o Beethovenie, Leonie Bloy, Raskolnikowie, a także o obrzydliwości ciała jedzącego i grozie ciała okaleczonego.<br>Wreszcie o tym, że <q>"mówi się, co ślina na język przyniesie"</> i że cała prawda o ręce nie została wypowiedziana. <q>"Gdzie ona może być w tej chwili? - pyta Gombrowicz w zakończeniu - (...) coraz bardziej staje się zaborcza... i już sam nie wiem, co by mogło zahamować ją tam, na peryferii... gdzie ja się kończę"</>. Jak się to wszystko trzyma i co właściwie