Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 7
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
pewnym momencie, w przekonaniu, że przecież stoimy nie przed gestapowcem, lecz bądź co bądź sojusznikiem, jedna z nas wykonała nieznaczny gest, jakby chciała się zbliżyć do drzwi willi, gdzie mieściła się komenda. Słup soli ożył skierowując w naszą stronę lufę karabinu i repetując broń. Tym razem nareszcie zrozumiałyśmy jasno, o co chodzi. Szkoda było dalej tracić czas - pójdziemy bez przepustek.
Wieczorem ostatnie przygotowania w domu i pakowanie plecaków. Suchary suszone na czarną godzinę z przydziałowego chleba podzieliłyśmy na 3 części i każda wzięła swoją porcję na wypadek, gdyby nas w drodze rozdzielono. Na trzy równe części zostały podzielone nędzne resztki pieniędzy
pewnym momencie, w przekonaniu, że przecież stoimy nie przed gestapowcem, lecz bądź co bądź sojusznikiem, jedna z nas wykonała nieznaczny gest, jakby chciała się zbliżyć do drzwi willi, gdzie mieściła się komenda. Słup soli ożył skierowując w naszą stronę lufę karabinu i repetując broń. Tym razem nareszcie zrozumiałyśmy jasno, o co chodzi. Szkoda było dalej tracić czas - pójdziemy bez przepustek.<br>Wieczorem ostatnie przygotowania w domu i pakowanie plecaków. Suchary suszone na czarną godzinę z przydziałowego chleba podzieliłyśmy na 3 części i każda wzięła swoją porcję na wypadek, gdyby nas w drodze rozdzielono. Na trzy równe części zostały podzielone nędzne resztki pieniędzy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego