było. Samochody, mimo zarządzonego obowiązku odgarniania szosy, nie jeździły, gdyż podobno nie dało się w ogóle uruchomić motorów. Te wielkie mrozy nie były jakoś specjalnie dotkliwe, powietrze spokojne, wiatrów prawie wcale i przez cały czas świeciło słońce, co poprawiało nastrój.<br>Dzieciaki, zwłaszcza łobuziaki z uboższych domów przy ul Piaski, prawie codziennie biegały przyglądać się niemieckim koszarom w dawnym gimnazjum i szkole naprzeciwko. Przynosiły zabawne wiadomości. Prześmiewali wartowników przed budynkiem, ubranych nieprawdopodobnie grubo, tak, że prawie wcale nie mogli się ruszać. Zwłaszcza komiczne wrażenie robiły bardzo grube, ponad półmetrowe buty, uplecione z warkoczy słomy, w których właściwie nie było można chodzić. Doszło