stosowany jest w Alpach; zdarza się, że warunki terenowe i pogodowe są tak niekorzystne, iż śmigłowiec zbliża się do ściany, ratownicy opuszczają linę, a alpiniści sami wspinają się po niej. Oczywiście ryzyko, o którym wspominaliśmy wyżej, istnieje i w tych przypadkach.<br>Porzućmy jednak współczesność: śmigłowiec, wyciągarki, wspinaczkową uprząż, radiotelefony, i cofnijmy się o pół wieku, w czasy, kiedy jedynym sojusznikiem ratownika była konopna lina, zazwyczaj trzydziestometrowej długości. Nie należy się więc dziwić, że wyprawy trwały czasem kilkanaście godzin, a na temat pokonywanych trudności i ponoszonego ryzyka do dnia dzisiejszego krążą barwne opowieści i nie wiadomo już gdzie prawda, gdzie fantazja.<br>Współczesny