uśmiechać i uśmiech jeden za drugim spływał po jej twarzy. Był to obraz zupełnie onieśmielający, odbierający wszelkie siły i możność ruchu, był to obraz, który zawsze doprowadzał chirurga Tamtena do zmysłowej rozpaczy. Spływające uśmiechy działały na niego jak nieprzerwany deszcz pieszczot, podniecenie jego wzmagało się do takiego beznadziejnego stopnia, że cokolwiek by stać się mogło w ich miłości - najlepsze, najpełniejsze, najgłębsze - nic nie potrafiłoby nasycić go i ukoić. Najbardziej krwiożercza chciwość, zachłanność, wyłączność erotyczna wznosiła się w jego ciele, czuł żal i tęsknotę tym bardziej intensywną, że nie było siły, aby ją zaspokoić. Gdyby mógł, połknąłby kochankę wraz z jej rękami