córką podlańskiego i sołtysówną, podsuwając im miskę z suszonymi śliwkami, przynosząc im z komory co dorodniejsze jabłka, byłem przekonany, że jedną z tych dwóch dziewczyn chciałaby mieć za synową.<br> Gdy byliśmy sami, często napomykała o tym.<br> Nie robiła tego bezpośrednio.<br> Przy gotowaniu obiadu, a zwłaszcza przy rozczynianiu i wypieku chleba, coraz częściej biadoliła, skarżąc się na bóle w krzyżach i powiadając, że z niej żadna gospodyni.<br> Udawałem, że nie słyszę jej narzekań.<br> <page nr=29><br> Ale gdy zaczęło się to powtarzać niemal przy każdym obiedzie, brałem ją za ramiona, okręcałem wokół siebie i spoglądając w jej przydymione oczy, powiadałem: - Co też mama wygaduje.<br> Dałby