portier.<br>- No ten, u którego teraz jesteśmy?<br>- Wspaniały, Ferdynand Wspaniały.<br>- Wspaniale - mruknął dyrektor.<br>Portier jeszcze raz nachylił się dyrektorowi do ucha:<br>- Nie: wspaniale, tylko: Wspaniały.<br>- Wiem, że Wspaniały - szepnął oschle dyrektor.<br>- Wydawało mi się, że pan dyrektor powiedział: wspaniale... - upierał się szeptem portier.<br>- Bo istotnie tak powiedziałem - odszepnął mu dyrektor coraz bardziej zły. - Powiedziałem, że wspaniale, że Wspaniały.<br>- Aha...<br>- Przepraszam bardzo, czy można wiedzieć, o czym tak panowie szepczecie? - zapytał nagle Ferdynand, któremu znudziło się stać bezczynnie na boku.<br>- My nic... - zmieszał się dyrektor. - My uzgadniamy tylko pewne służbowe sprawy...<br>- Służbowe sprawy, o, to bardzo ważne - powiedział z szacunkiem Ferdynand.<br>- Widzi