próbuje odzwierciedlić odczucia również innych dzieci. Następny przykład niemej woli, też z gatunku fizjologicznego. Rozważając problem, co się przytrafiło dolnej części ciała bohaterki wiersza Sharon Olds, którą rozszalały tato wiezie pod górę i w dół ulicami San Francisco, Barańczak proponuje, by "zdarzyło się jej załamać, popłakać i posiusiać", skutkiem czego "cuchnęła". Zarzuca mi więc przesadzoną dysfunkcję zwieraczy, kiedy w mej wersji "pękła, szlochając, sikając" i "zesmrodziła się". Cóż jednak, gdy wedle mnie prawdopodobieństwo bardziej dramatycznego zdarzenia, potwierdzone doświadczeniem lekarskim z Pogotowia Ratunkowego, nijak nie przystaje do anemicznej propozycji Barańczaka. A cóż Czytelniku powiesz, gdy tyle uwagi poświęcone zostaje majstrowaniu przy zamku