Parskał śmiechem dziadyga w kark poklękłej ułudy,<br>Aż przysiadał na trawie, jakby tańczył przysiudy.<br><br>Aż mu trzęsła się broda i dwie wargi u gęby,<br>Aż się kulą obijał o perłowe jej zęby!<br><br>"Czemuż jeno całujesz moją kłodę stroskaną?<br>Czemuż dziada pomijasz aż po samo kolano?<br><br>Za wysokie snadź progi dla czarciego nasienia,<br>Ty, wymoczku rusalny - ty, chorobo strumienia!<br><br>Pieszczotami to drewno chcesz pokusić do grzechu?<br>Oj da-dana, da-dana! - umrę chyba ze śmiechu!'' -<br><br>Spowiła go ramieniem, okręciła, jak frygą!<br>"Pójdźże ze mną, dziadoku - dziaduleńku -<br> dziadygo!<br><br>Będę ciebie niańczyła na zapiecku z korali,<br>Będę ciebie tuczyła kromką żwiru spod fali.<br><br>Będziesz w