taka fantazja, że nie wiadomo co. Więc znów z okna - dachy, wieże... Potem wyszłam na Rynek, potem wnętrze Św. Marcina, panorama z dołu od Wisły - czternaście kartonów. Jedno mi się może udało, że to jest lekkie i że kreska coś znaczy. I znów Noakowski. Trudno uwierzyć, że człowiek, który tak czarodziejsko rysował, był ciężki, wielki, zwalisty, że z trudem się poruszał. Na jednej fotografii ma takie dziecinne oczy - czy naprawdę miał takie? Tak niewiele jego prac zostało, tyle spłonęło w czasie wojny. Trochę można jeszcze znaleźć po ludziach. Podobno nie cenił swoich dzieł. Targował się z kupującymi o niższą cenę. Powinno