Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
Wieczorem wcisnęłam się w tę swoja przycięta kieckę i poszłam w takie miejsce, gdzie stały dziewczyny, głupia przecież byłam, nic nie wiedziałam, układów nie znałam, wydawało mi się, że można tak sobie, prywatna inicjatywę odwalać. Coś tam mi się po głowie tłukło, że to nie tak, ale myślałam, że jakiś czas pociągnę, a potem się zobaczy. A gdzie tam. Ledwo stanęłam, dziewczyny zaczęły na mnie syczeć i za chwilę patrzę, a tu idzie taki wielki, przybyczony drab, łańcuch złoty na szyi, morda jak u buldoga, a one go na mnie podpuszczają. Już miałam spieprzać, ale w tej chwili patrzę, podjeżdża samochód
Wieczorem wcisnęłam się w tę swoja przycięta kieckę i poszłam w takie miejsce, gdzie stały dziewczyny, głupia przecież byłam, nic nie wiedziałam, układów nie znałam, wydawało mi się, że można tak sobie, prywatna inicjatywę odwalać. Coś tam mi się po głowie tłukło, że to nie tak, ale myślałam, że jakiś czas pociągnę, a potem się zobaczy. A gdzie tam. Ledwo stanęłam, dziewczyny zaczęły na mnie syczeć i za chwilę patrzę, a tu idzie taki wielki, przybyczony drab, łańcuch złoty na szyi, morda jak <page nr=208> u buldoga, a one go na mnie podpuszczają. Już miałam spieprzać, ale w tej chwili patrzę, podjeżdża samochód
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego