lata długie, mozolne, męczące, które mijają i w pamięci nie pozostaje z nich nie, przerwa - nie dlatego, aby pozbawione były one własnych, swoistych wydarzeń, w jakie obfituje każdy dzień chłopięctwa; po prostu jak gdyby w upakowanym worku pamięci powstała dziura, przez którą wysypała się cała ich obfita zawartość. Obejrzy się człek za siebie, zacznie wspominać, niektóre lata odtworzy niemal dzień za dniem, do najdrobniejszych szczegółów, a nagle potknie się - luka. Rok, dwa, trzy grzebie, szuka, nie zostało nic. Ogólniki: chodziłem wówczas do szkoły, pracowałem wówczas na fabryce. Na takiej a takiej. I kropka. Z mętnej mgły niebytu wypłynie jakiś epizod, drobny