Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
z jego gościnności.
I oto: Ja zaufałem - i tak to stoimy naprzeciw siebie.
Wicusia otrząsa ciepły dreszcz wzruszenia. Zaufałem, jestem jego gościem!
Rozgrzany wódką i rumem pan Wicuś uznaje - nie myląc się - że moje przybycie na jego noworoczny bankiet jest najbardziej godną, ufną formą przeprosin, na jaką mógł zdobyć się człek uczony, a nie tchórz, nie słabeusz - w dodatku zdobny w "Brylantowy Krzyż Komandorii Loży Wschodu".
- Profesorze! - mówi Wicuś. - Pańskie miejsce ...pozwoliłem sobie...
koło mnie.
Niewiele więcej mam do powiedzenia na temat owego bankietu u pana Wicusia.
Siedząc po jego prawicy czuję się gościem ludzi dbałych o towarzyskie cnoty, nastrój i
z jego gościnności.<br>I oto: Ja zaufałem - i tak to stoimy naprzeciw siebie.<br>Wicusia otrząsa ciepły dreszcz wzruszenia. Zaufałem, jestem jego gościem!<br>Rozgrzany wódką i rumem pan Wicuś uznaje - nie myląc się - że moje przybycie na jego noworoczny bankiet jest najbardziej godną, ufną formą przeprosin, na jaką mógł zdobyć się człek uczony, a nie tchórz, nie słabeusz - w dodatku zdobny w "Brylantowy Krzyż Komandorii Loży Wschodu".<br>- Profesorze! - mówi Wicuś. - Pańskie miejsce ...pozwoliłem sobie...<br> koło mnie.<br>Niewiele więcej mam do powiedzenia na temat owego bankietu u pana Wicusia.<br>Siedząc po jego prawicy czuję się gościem ludzi dbałych o towarzyskie cnoty, nastrój i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego