Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
Doszedł do łozin. Jednoroczne oliwkowe pędy sięgały mu do ramion. Obleciał go nagły niepokój: usłyszał ciężki szum niewidocznej rzeki. Jeszcze w prawo, na wał obłożony głazami i ogarnięty żelazną plecionką. Jest!
Woda sunęła gruba i nieczysta i tak bliska jego stóp, że się cofnął. Patrzył, jak płynęła masywna. "Niesie szkuty czubate zboża polskiego do naszego portu. Kultura. Czas wracać". Niechcący kopnął gruby sęk jodłowy. "Podniosę, to jedyny węzeł, którego spławna rzeka nie potrafi rozsupłać. Rzucę go, niech do morza płynie. A morze tuż, tuż".
Nie rzucił drewna w nurt. Wracał osaczony własnymi pytaniami. "Przecież mogłem, tak... dla zabawy. Widocznie nie mogłem
Doszedł do łozin. Jednoroczne oliwkowe pędy sięgały mu do ramion. Obleciał go nagły niepokój: usłyszał ciężki szum niewidocznej rzeki. Jeszcze w prawo, na wał obłożony głazami i ogarnięty żelazną plecionką. Jest! <br>Woda sunęła gruba i nieczysta i tak bliska jego stóp, że się cofnął. Patrzył, jak płynęła masywna. "Niesie szkuty czubate zboża polskiego do naszego portu. Kultura. Czas wracać". Niechcący kopnął gruby sęk jodłowy. "Podniosę, to jedyny węzeł, którego spławna rzeka nie potrafi rozsupłać. Rzucę go, niech do morza płynie. A morze tuż, tuż". <br>Nie rzucił drewna w nurt. Wracał osaczony własnymi pytaniami. "Przecież mogłem, tak... dla zabawy. Widocznie nie mogłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego