Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
kotka. Otworzył. Na progu stał Wermel.
- Ach, drogi Lucjanie, przerwałem ci chyba sen, bo dość długo pukałem. Jeszcze się przeziębisz.
- Głupstwo, zamyśliłem się o jakichś bzdurach; przepraszam, żem tak długo nie otwierał. Siadaj.
Lucjan się położył, a Wermel usiadł na krześle. Począł mówić szybko:
- Słyszałem, że jesteś chory, krwotok miałeś czy coś takiego. Nie złożyłem ci jednak wizyty z powodu stanu twego zdrowia. Naglony potrzebą, chciałem cię prosić, abyś mi podarował parę skarpetek i pozwolił umyć nogi. Od dwóch tygodni nie zdejmowałem butów, jest straszna bieda. Z kuzynem klapa, pokłóciliśmy się i wyrzucił mnie na łeb. Nie chcę nikomu z dalszych znajomych
kotka. Otworzył. Na progu stał Wermel.<br>- Ach, drogi Lucjanie, przerwałem ci chyba sen, bo dość długo pukałem. Jeszcze się przeziębisz.<br>- Głupstwo, zamyśliłem się o jakichś bzdurach; przepraszam, żem tak długo nie otwierał. Siadaj.<br>Lucjan się położył, a Wermel usiadł na krześle. Począł mówić szybko:<br>- Słyszałem, że jesteś chory, krwotok miałeś czy coś takiego. Nie złożyłem ci jednak wizyty z powodu stanu twego zdrowia. Naglony potrzebą, chciałem cię prosić, abyś mi podarował parę skarpetek i pozwolił umyć nogi. Od dwóch tygodni nie zdejmowałem butów, jest straszna bieda. Z kuzynem klapa, pokłóciliśmy się i wyrzucił mnie na łeb. Nie chcę nikomu z dalszych znajomych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego