Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
jej dałem kanapkę - a ona nagle jak nie zacznie płakać!
- Ona? Niemożliwe.
- A ja pani mówię, że płakała. Tu, o, tu - pokazał pan Jankowiak klapy swej marynarki. - Tu mi płakała, całkiem nie wiedziałem, co zrobić.


- I co mówiła?
- A, czy ja to pamiętam. Coś o życiu. Że nic nie rozumie, czy coś takiego. Co ja się namęczyłem, żeby ją uspokoić. Wreszcie dałem jej waleriany z apteczki. Posiedziała jeszcze potem, uspokoiła się i poszła do domu. Na drugi dzień widocznie głupio jej było, że tak się rozkleiła, bo omijała portiernię z daleka. A potem to już wylądowała w szpitalu.
- Pan wie, że mąż
jej dałem kanapkę - a ona nagle jak nie zacznie płakać!<br>- Ona? Niemożliwe.<br>- A ja pani mówię, że płakała. Tu, o, tu - pokazał pan Jankowiak klapy swej marynarki. - Tu mi płakała, całkiem nie wiedziałem, co zrobić.<br><br>&lt;page nr=35&gt; <br>- I co mówiła?<br>- A, czy ja to pamiętam. Coś o życiu. Że nic nie rozumie, czy coś takiego. Co ja się namęczyłem, żeby ją uspokoić. Wreszcie dałem jej waleriany z apteczki. Posiedziała jeszcze potem, uspokoiła się i poszła do domu. Na drugi dzień widocznie głupio jej było, że tak się rozkleiła, bo omijała portiernię z daleka. A potem to już wylądowała w szpitalu.<br>- Pan wie, że mąż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego