Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
dochodziły od zagród jakieś głosy, jakieś stukania głuche, jakieś pogwizdy senne... Niebo wzdęte od grubych, burych chmur ciążyło nisko nad ziemią. Było już dobrze z południa i krótki dzień listopadowy miał się do wczesnego zmierzchu.
Łamał się Kazimierzowi krok i potykały się stopy, nie wiedzieć czy wskutek grudy wyboistego gościńca, czyli też przez ową ociężałość myśli, co zaćmiewała oczy. - Dość, że stąpał chwiejnie i nierówno. W chudych, skulonych ramionach mrowił się jakiś dreszcz bolesny jakby mroźnych, przenikliwych dotknięć. Oczy patrzyły przed się tępo, bez połysku, niewidząco zgoła... ot, rzec by - dwie wilgotne plamki w przygasłej, czarniawej twarzy byłego nauczyciela.
Teraz już w
dochodziły od zagród jakieś głosy, jakieś stukania głuche, jakieś pogwizdy senne... Niebo wzdęte od grubych, burych chmur ciążyło nisko nad ziemią. Było już dobrze z południa i krótki dzień listopadowy miał się do wczesnego zmierzchu.<br>&lt;page nr=164&gt; Łamał się Kazimierzowi krok i potykały się stopy, nie wiedzieć czy wskutek grudy wyboistego gościńca, czyli też przez ową ociężałość myśli, co zaćmiewała oczy. - Dość, że stąpał chwiejnie i nierówno. W chudych, skulonych ramionach mrowił się jakiś dreszcz bolesny jakby mroźnych, przenikliwych dotknięć. Oczy patrzyły przed się tępo, bez połysku, niewidząco zgoła... ot, rzec by - dwie wilgotne plamki w przygasłej, czarniawej twarzy byłego nauczyciela.<br>Teraz już w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego