Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Świat i Podróże
Nr: 12
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
go i... urządziła konfrontację. Oko w oko ze świadkiem, który w tych warunkach wolał nie rozpoznać szanownych panów złodziei. Czemu ja się z kolei nie dziwię, no bo oni poznali adres "donosiciela", a on ich nie.
Opuścimy stolicę, udajmy się na prowincję. Nieodległą, zresztą. Profesor N. dorobił się letniskowego domku, czyli tak zwanej daczy, nad Świdrem. Od kilku lat spędza w nim każdy weekend i każdy urlop, stał się więc - powiedzmy - turystą stacjonarnym. Od tyluż lat jest też systematycznie okradany przez posezonowych włamywaczy. Ich bezkarność sprzyja partactwu. Otóż ubiegłej jesieni jeden z takich partaczy okazał się na tyle bezczelny, że zostawił
go i... urządziła konfrontację. Oko w oko ze świadkiem, który w tych warunkach wolał nie rozpoznać szanownych panów złodziei. Czemu ja się z kolei nie dziwię, no bo oni poznali adres "donosiciela", a on ich nie. <br>Opuścimy stolicę, udajmy się na prowincję. Nieodległą, zresztą. Profesor N. dorobił się letniskowego domku, czyli tak zwanej daczy, nad Świdrem. Od kilku lat spędza w nim każdy weekend i każdy urlop, stał się więc - powiedzmy - turystą stacjonarnym. Od tyluż lat jest też systematycznie okradany przez posezonowych włamywaczy. Ich bezkarność sprzyja partactwu. Otóż ubiegłej jesieni jeden z takich partaczy okazał się na tyle bezczelny, że zostawił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego