Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kuchnia
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
wiadomości, biło po oczach wielkimi tytułami i czerwonym drukiem. Do tej redakcji znosił swoje michałki z warszawskiej ulicy: gwarowe dialogi, podsłuchane rozmowy przechodniów, dozorców, stróżów nocnych. Pisywał nieraz i dłuższe teksty, i te podpisywał pełnym imieniem i nazwiskiem, dla michałków z Kercelaka pozostawiając pseudonim "Wiech".
Prawdziwą popularność przyniosły mu... pyskówki, czyli felietoniki pisane na kanwie wydarzeń sądowych. Wiech godzinami przesiadywał w sądzie grodzkim (greckim), czyli po wojnie - rejonowym. Tu osiągnął najwyższy stopień gwarowego wtajemniczenia.
"Kurier" się rozwijał, Wiech zajmował w nim coraz mocniejszą pozycję i wreszcie pomyślał o wydaniu swych felietonów w książce. W owych przedwojennych czasach nie było to łatwe
wiadomości, biło po oczach wielkimi tytułami i czerwonym drukiem. Do tej redakcji znosił swoje michałki z warszawskiej ulicy: gwarowe dialogi, podsłuchane rozmowy przechodniów, dozorców, stróżów nocnych. Pisywał nieraz i dłuższe teksty, i te podpisywał pełnym imieniem i nazwiskiem, dla michałków z Kercelaka pozostawiając pseudonim "Wiech".<br>Prawdziwą popularność przyniosły mu... pyskówki, czyli felietoniki pisane na kanwie wydarzeń sądowych. Wiech godzinami przesiadywał w sądzie grodzkim (greckim), czyli po wojnie - rejonowym. Tu osiągnął najwyższy stopień gwarowego wtajemniczenia.<br>"Kurier" się rozwijał, Wiech zajmował w nim coraz mocniejszą pozycję i wreszcie pomyślał o wydaniu swych felietonów w książce. W owych przedwojennych czasach nie było to łatwe
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego