Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
21 kwietnia. Samo południe. Nareszcie wiedziałem, co mam robić, a czasu pozostało niewiele.
Z samego rana pojechałem ostatni raz do Jokohamy. Wpadłem na O Guchi, by zabrać pocztę. Skrzynka była pusta. Tylko w drzwiach apartamentu tkwił mały zwitek - telegram: SPINAKER WYSŁANY SAMOLOTEM DZISIAJ. ODBIÓR TOKIO. SŁAWEK.
Sun of the gun, czyli armatni chłop. On to załatwił. A ja odpływam jutro. Nie wolno mi było jednak czekać. Wiedziałem, że przesyłka (via Bangkok) może zabrać do dwóch tygodni. Jeśli się do tego wpaprze zła pogoda (np. opóźniony "May Storm"), to opóźnienie może wynieść trzy tygodnie. Licząc, że spinaker nadrobi z tej straty tydzień
21 kwietnia. Samo południe. Nareszcie wiedziałem, co mam robić, a czasu pozostało niewiele.<br> Z samego rana pojechałem ostatni raz do Jokohamy. Wpadłem na O Guchi, by zabrać pocztę. Skrzynka była pusta. Tylko w drzwiach apartamentu tkwił mały zwitek - telegram: SPINAKER WYSŁANY SAMOLOTEM DZISIAJ. ODBIÓR TOKIO. SŁAWEK.<br> Sun of the gun, czyli armatni chłop. On to załatwił. A ja odpływam jutro. Nie wolno mi było jednak czekać. Wiedziałem, że przesyłka (via Bangkok) może zabrać do dwóch tygodni. Jeśli się do tego wpaprze zła pogoda (np. opóźniony "May Storm"), to opóźnienie może wynieść trzy tygodnie. Licząc, że spinaker nadrobi z tej straty tydzień
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego