mamy już masztu...!" - przekazał Stworzyciel ze zgrozą.<br>W następnym momencie kadłubem targnął potworny wstrząs, jakby morska bestia rozrywała statek pazurami. Brzeg koi wyślizgnął mi się z rąk. Wszystko stanęło dęba. Podłoga uciekła spod nóg, wyrżnąłem głową o powałę, a potem rąbnąłem całym ciężarem na deski, wraz z resztą podróżników. Przy czym co najmniej dwójka wylądowała na mnie.<br>Statek uniósł się jeszcze parokrotnie. Lecz coraz łagodniej, jak pozbawiona rozmachu chybotka. Coraz spokojniej, leniwie...<br>Trwaliśmy bez ruchu, niepewni, co właściwie się stało.<br>Jak potem twierdzili zgodnie wszyscy świadkowie, właśnie ten moment, pełen napięcia i oczekiwania, wybrał Nocny Śpiewak, by nareszcie wyjść z letargu. Niewiarygodne