palących się Messerschmittów spadało ku ziemi. Jak strącone komety, złowróżbne dla wroga. Istny pogrom. Z dwóch samolotów wyskoczyli piloci na spadochronach, reszta zginęła w ogniu i w gruzach. Zwycięstwo tym znamienniejsze, że przyszło tak gładko, tak bezpośrednio, bez wysiłku. I że była to walka zespołowa w najlepszej formie. Była to czysta gra.<br><br>I oszałamiająca. Polskim myśliwcom otworzyły się oczy. Toż to rewelacja: Hurricane! Zobaczyli, jakie to niezrównane narzędzie w ręku wytrawnych pilotów. Jego osiem karabinów maszynowych to nieprawdopodobna, miażdżąca potęga ognia.<br><br>Wszyscy myśliwcy, z wyjątkiem jednego, doszli do strzału. Ów szósty myśliwiec, porucznik Zdzisław Henneberg, dowódca drugiego klucza, miał również zwycięską przygodę