Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
Akademii.
Domyślacie się zapewne, o co chodzi. Otóż opowiem
wam, co moje prawe oko widziało na księżycu, czyli historię
o księżycowych ludziach. Na uroczystość tę zaprosiłem
sąsiednie bajki. Powiększyłem trzykrotnie salę szkolną,
aby wszyscy mogli się w niej pomieścić. Cały dzisiejszy
dzień przeznaczam na przygotowania. Chciałbym, abyście
wyglądali schludnie i czysto. Poza tym proszę, abyście
zajęli się uporządkowaniem parku i Akademii. Mateusz
udzieli wam niezbędnych wskazówek. Ja przez ten czas przygotuję
odpowiedni poczęstunek dla gości. Proszę mi nie przeszkadzać
i nie wchodzić do kuchni. Czy mogę na was liczyć?

- Tak jest, panie profesorze! - zawołaliśmy
chórem.

Niezwłocznie zabraliśmy się do roboty.

Jedni
Akademii. <br>Domyślacie się zapewne, o co chodzi. Otóż opowiem <br>wam, co moje prawe oko widziało na księżycu, czyli historię <br>o księżycowych ludziach. Na uroczystość tę zaprosiłem <br>sąsiednie bajki. Powiększyłem trzykrotnie salę szkolną, <br>aby wszyscy mogli się w niej pomieścić. Cały dzisiejszy <br>dzień przeznaczam na przygotowania. Chciałbym, abyście <br>wyglądali schludnie i czysto. Poza tym proszę, abyście <br>zajęli się uporządkowaniem parku i Akademii. Mateusz <br>udzieli wam niezbędnych wskazówek. Ja przez ten czas przygotuję <br>odpowiedni poczęstunek dla gości. Proszę mi nie przeszkadzać <br>i nie wchodzić do kuchni. Czy mogę na was liczyć?<br><br>- Tak jest, panie profesorze! - zawołaliśmy <br>chórem.<br><br>Niezwłocznie zabraliśmy się do roboty.<br><br>Jedni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego