Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 02.05 (5)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
imigrantów nie.

Kuzyn pani Li mówi, że żyje ze sprzedaży obrazów. Potem pani Li wygada się, że kuzyn zbiera makulaturę. Wiele z tego nie ma, ale zawsze więcej niż za obrazy. Przez cały dzień po ulicy obok slumsów imigranci pchają rowery z przyczepkami wypełnionymi złomem, plastikiem lub makulaturą. Jak mrówki czyszczą miasto z tego, co już niepotrzebne.

Kuzyn pani Li poznał niedawno dziewczynę ze wsi. Na wiosnę planują małżeństwo. Siedzą teraz razem w zakładzie fryzjerskim pani Li. Tylko czemu narzeczona ma taką skwaszoną minę? Bo to małżeństwo z rozsądku. Masz już tyle lat, trzeba ci męża znaleźć - powiedzieli jej rodzice. Nikt
imigrantów nie.<br><br>Kuzyn pani Li mówi, że żyje ze sprzedaży obrazów. Potem pani Li wygada się, że kuzyn zbiera makulaturę. Wiele z tego nie ma, ale zawsze więcej niż za obrazy. Przez cały dzień po ulicy obok slumsów imigranci pchają rowery z przyczepkami wypełnionymi złomem, plastikiem lub makulaturą. Jak mrówki czyszczą miasto z tego, co już niepotrzebne.<br><br>Kuzyn pani Li poznał niedawno dziewczynę ze wsi. Na wiosnę planują małżeństwo. Siedzą teraz razem w zakładzie fryzjerskim pani Li. Tylko czemu narzeczona ma taką skwaszoną minę? Bo to małżeństwo z rozsądku. Masz już tyle lat, trzeba ci męża znaleźć - powiedzieli jej rodzice. Nikt
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego