Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
22 Lipca. Mówca, mlaskając, rozpoczął
właśnie zdanie, że trud i historyczny wysiłek przodującej siły narodu
przyniósł naszemu społeczeństwu pokój i dobrobyt, kiedy Marynia jednym
szarpnięciem wyrywa z gniazdka sznur od radia, urywając w pół słowa
wywód o wyższości demokracji ludowej nad ustrojem bezlitosnego wyzysku.
Widzi zaskoczone spojrzenie syna.
- Tato, nie daj Bóg, nerwowy dziś taki, że tylko z oczu uciekać, a ty
mu jeszcze Gomułkę puszczasz? - wskazuje na drzwi, za którymi ubiera
się Kaźmierz. - Zapomniał, że on jak jego słyszy, to czkawki dostaje,
jakby zbuka połknąwszy?
- Ale tato się martwił, że jak stryjko przyjedzie, to my marnie bez
radia wypadniemy w jego
22 Lipca. Mówca, mlaskając, rozpoczął<br>właśnie zdanie, że trud i historyczny wysiłek przodującej siły narodu<br>przyniósł naszemu społeczeństwu pokój i dobrobyt, kiedy Marynia jednym<br>szarpnięciem wyrywa z gniazdka sznur od radia, urywając w pół słowa<br>wywód o wyższości demokracji ludowej nad ustrojem bezlitosnego wyzysku.<br>Widzi zaskoczone spojrzenie syna.<br> - Tato, nie daj Bóg, nerwowy dziś taki, że tylko z oczu uciekać, a ty<br>mu jeszcze Gomułkę puszczasz? - wskazuje na drzwi, za którymi ubiera<br>się Kaźmierz. - Zapomniał, że on jak jego słyszy, to czkawki dostaje,<br>jakby zbuka połknąwszy?<br> - Ale tato się martwił, że jak stryjko przyjedzie, to my marnie bez<br>radia wypadniemy w jego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego