Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
tonem specjalnie oschłym, ponieważ Kosseckiego lubił najbardziej ze wszystkich.
Alek całkiem się zmieszał: - Miałem trochę swoich... - Ile?
- Półtora. - A reszta? Milczał. - Skąd wziąłeś resztę?
Trudno. Przełamał w sobie opór: - Ukradłem.
Szymański i Kotowicz poruszyli się z nagłym ożywieniem. Felek gwizdnął nawet przeciągle. Natomiast Alek doznał ogromnej ulgi. - Komu ukradłeś? - badał dalej Szretter.
Odpowiedział już z zupełnym spokojem: - Matce.
Przeszło! I jak lekko! Czuł przez skórę, że nikt go nie potępia. Przeciwnie.
- W porządku - stwierdził Jurek Szretter. - Marcin?
Marcin siedział nieco na uboczu, zamyślony, z dłońmi splecionymi pomiędzy kolanami. Na dźwięk swego imienia podniósł głowę i spokojnie spojrzał na Szrettera zamyślonymi oczami
tonem specjalnie oschłym, ponieważ Kosseckiego lubił najbardziej ze wszystkich.<br>Alek całkiem się zmieszał: - Miałem trochę swoich... - Ile?<br>- Półtora. - A reszta? Milczał. - Skąd wziąłeś resztę?<br>Trudno. Przełamał w sobie opór: - Ukradłem.<br> Szymański i Kotowicz poruszyli się z nagłym ożywieniem. Felek gwizdnął nawet przeciągle. Natomiast Alek doznał ogromnej ulgi. - Komu ukradłeś? - badał dalej Szretter.<br>Odpowiedział już z zupełnym spokojem: - Matce.<br>Przeszło! I jak lekko! Czuł przez skórę, że nikt go nie potępia. Przeciwnie.<br>- W porządku - stwierdził Jurek Szretter. - Marcin?<br>Marcin siedział nieco na uboczu, zamyślony, z dłońmi splecionymi pomiędzy kolanami. Na dźwięk swego imienia podniósł głowę i spokojnie spojrzał na Szrettera zamyślonymi oczami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego