zgodę. Trochę zastrzeżeń było, ale zdołał ją przekonać.<br>Matka wróciła obładowana przyniesionym przez Ciocię i Kuzynkę zaopatrzeniem.<br>Dotarły one do obozu bardzo zmęczone, oprócz podróży ponad dwie godziny pieszego marszu z ciężkim ładunkiem. Nie było rozsądne, żeby mężczyźni z rodziny pchali się niepotrzebnie do miasta, bezpieczniej było trzymać się z daleka. O dziwo, aż dotąd w Podłozinach nie pokazał się ani jeden Niemiec, ani cywilny ani wojskowy, cała okolica była absolutnie nieskażona, po prostu inny kraj, jakby jeszcze ciągle żyli w wolnej Polsce. Bardzo życzyli sobie, żeby tak było jak najdłużej, ale to już oczywiście nie mogło trwać. Tym bardziej nie