Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
skarb bezcenny, ale sam w sobie, jego istota, brzmienie, nawet wyzbyte doraźnego znaczenia, bo to przecież także śmiech, płacz, jęk, westchnienie,
i ten głos tkwił we mnie, i to on budował we mnie jej postać, skądinąd tak wiernie zapamiętaną, wzbogacał ją, dopełniał i sprawiał, że widziałem ją i słyszałem, tak daleką, za daleką, a jednak dzięki niemu tak bliską,
bez jej żywej obecności nie udźwignąłbym osamotnienia, chociaż zawsze miałem wokół siebie tylu przychylnych mi ludzi: rówieśników i starszych, dorosłych, bo to ona, moja piękna mama, umarła, niewidzialna dla nich, sprawiała, że mimo woli otwierali się na mnie, może nawet mnie kochali
skarb bezcenny, ale sam w sobie, jego istota, brzmienie, nawet wyzbyte doraźnego znaczenia, bo to przecież także śmiech, płacz, jęk, westchnienie,<br>i ten głos tkwił we mnie, i to on budował we mnie jej postać, skądinąd tak wiernie zapamiętaną, wzbogacał ją, dopełniał i sprawiał, że widziałem ją i słyszałem, tak daleką, za daleką, a jednak dzięki niemu tak bliską,<br>bez jej żywej obecności nie udźwignąłbym osamotnienia, chociaż zawsze miałem wokół siebie tylu przychylnych mi ludzi: rówieśników i starszych, dorosłych, bo to ona, moja piękna mama, umarła, niewidzialna dla nich, sprawiała, że mimo woli otwierali się na mnie, może nawet mnie kochali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego