Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
z kulistą rączką, przytrzymał parę sekund i wpatrywał się w mały ekranik, który otworzył jak książkę. Stanął przy tym bokiem do słońca, a jego makijaż, przedtem błękitny, teraz zaczął się mienić barwą karmazynową.
Muzyka rzeczywiście ucichła i można było mówić normalnym głosem.
- Panie doktorze, może by choć zastrzyk jednak... - nie dawał za wygraną.
Lekarz spojrzał na niego z wyrzutem.
- Popatrz, Gudrun - zwrócił się do dziewczyny. - Pacjent, jak zwykle, wie lepiej ode mnie, czego mu trzeba. A ja panu powtarzam: nie ma żadnego zastrzyku na pańską chorobę. Ja nie mam, nikt nie ma. Jakby lekarz miał zastrzyki na wszystko, to Pan Bóg przestałby być
z kulistą rączką, przytrzymał parę sekund i wpatrywał się w mały ekranik, który otworzył jak książkę. Stanął przy tym bokiem do słońca, a jego makijaż, przedtem błękitny, teraz zaczął się mienić barwą karmazynową.<br>Muzyka rzeczywiście ucichła i można było mówić normalnym głosem.<br>- Panie doktorze, może by choć zastrzyk jednak... - nie dawał za wygraną.<br>Lekarz spojrzał na niego z wyrzutem.<br>- Popatrz, Gudrun - zwrócił się do dziewczyny. - Pacjent, jak zwykle, wie lepiej ode mnie, czego mu trzeba. A ja panu powtarzam: nie ma żadnego zastrzyku na pańską chorobę. Ja nie mam, nikt nie ma. Jakby lekarz miał zastrzyki na wszystko, to Pan Bóg przestałby być
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego