Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
od niego po dwa, trzy ule. Ktoś tam jeszcze miodarkę, a ja w sam raz kilka ramek, jak pan widzi... Mam tam pod ostatnią jabłonią jeden słaby pień.
- "Pień?"
- Dosłownie... znaczy ul wydrążony w pniu. Kiedyś tylko takie istniały... Posługujemy się tym terminem w naszym bartniczym żargonie - śmieje się - jak dawniej posługiwaliśmy się łaciną.
Spoważniał, jakby pożałował dowcipu. W zamyśleniu, zamiast oprzeć ramkę o pozostałe, położył ją na biurku.
- Proszę! - Wskazał stół już nakryty. Zatarł ręce. - Jakby pochłodniało.
Niemal w odpowiedzi na ten gest, który połączył intymność ciała z kalendarzem o kartkach zbyt wolno zieleniejących w stronę Wielkanocy, Gerta wniosła wazę
od niego po dwa, trzy ule. Ktoś tam jeszcze miodarkę, a ja w sam raz kilka ramek, jak pan widzi... Mam tam pod ostatnią jabłonią jeden słaby pień. <br>- "Pień?" <br>- Dosłownie... znaczy ul wydrążony w pniu. Kiedyś tylko takie istniały... Posługujemy się tym terminem w naszym bartniczym żargonie - śmieje się - jak dawniej posługiwaliśmy się łaciną. <br>Spoważniał, jakby pożałował dowcipu. W zamyśleniu, zamiast oprzeć ramkę o pozostałe, położył ją na biurku. <br>- Proszę! - Wskazał stół już nakryty. Zatarł ręce. - Jakby pochłodniało. <br>Niemal w odpowiedzi na ten gest, który połączył intymność ciała z kalendarzem o kartkach zbyt wolno zieleniejących w stronę Wielkanocy, Gerta wniosła wazę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego