Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
się żółte zęby Krasnowa. Znajdował wspólne cechy w ich twarzach, oczach, ruchach. Światowa wspólnota nierzeźbionych.
Kto odezwie się pierwszy? To już nie to, co podręcznikowe zagrywki z wystraszonym senatorem. To nawet nie przepychanki po szczeblach hierarchii: ja Bronsteinowi to, Bronstein mi tamto. To Prawdziwe Życie.
Wypiła swoją kawę, samolot Hunta dawno odleciał, zamówiła drugą. Wciąż uśmiechała się do Nicholasa i kontemplowała pobliskie holoreklamy, w milczeniu.
- Istnieje metoda na przynajmniej częściowe zabezpieczenie się przed atakami monadalnymi - powiedział wreszcie, wpatrując się pilnie w Marię. - Bronstein i inni znali ją, lecz nie wprowadzali.
Chigueza uniosła brew. Nadal się uśmiechała. Nic nie mówiła.
- Powinienem powiedzieć
się żółte zęby Krasnowa. Znajdował wspólne cechy w ich twarzach, oczach, ruchach. Światowa wspólnota nierzeźbionych. <br>Kto odezwie się pierwszy? To już nie to, co podręcznikowe zagrywki z wystraszonym senatorem. To nawet nie przepychanki po szczeblach hierarchii: ja Bronsteinowi to, Bronstein mi tamto. To Prawdziwe Życie. <br>Wypiła swoją kawę, samolot Hunta dawno odleciał, zamówiła drugą. Wciąż uśmiechała się do Nicholasa i kontemplowała pobliskie holoreklamy, w milczeniu. <br>- Istnieje metoda na przynajmniej częściowe zabezpieczenie się przed atakami monadalnymi - powiedział wreszcie, wpatrując się pilnie w Marię. - Bronstein i inni znali ją, lecz nie wprowadzali. <br>Chigueza uniosła brew. Nadal się uśmiechała. Nic nie mówiła. <br>- Powinienem powiedzieć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego