Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
na portierni, bo on, uważasz pan, panie Zygmuncie, przyjmuje bardzo późno wieczorem. Czekają smutne, a zazwyczaj wychodzą wesołe, więc jaki grzech?... A wie pan, że ja jeszcze pana prezesa na oczy nie widziałem. Dziwne. Ci ochroniarze wszystko załatwiają... No, ale ja tu z panem gadu-gadu, a te bazgroły już dawno miały zniknąć.
- W porządku, ja też się spieszę. Do widzenia. I niech się pan nie martwi. Dżedaja nie ma co się bać, on po stronie dobra, więc krzywdy nie zrobi.
- Mimo wszystko namolne to dobro. I po co od razu pod sufit podnosi? Do widzenia! - odpowiedział Rybek i zanurzywszy pędzel
na portierni, bo on, uważasz pan, panie Zygmuncie, przyjmuje bardzo późno wieczorem. Czekają smutne, a zazwyczaj wychodzą wesołe, więc jaki grzech?... A wie pan, że ja jeszcze pana prezesa na oczy nie widziałem. Dziwne. Ci ochroniarze wszystko załatwiają... No, ale ja tu z panem gadu-gadu, a te bazgroły już dawno miały zniknąć.<br>- W porządku, ja też się spieszę. Do widzenia. I niech się pan nie martwi. Dżedaja nie ma co się bać, on po stronie dobra, więc krzywdy nie zrobi.<br>- Mimo wszystko namolne to dobro. I po co od razu pod sufit podnosi? Do widzenia! - odpowiedział Rybek i zanurzywszy pędzel
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego