Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
łazili koło stajen, na ziąb listopadowy nie bacząc. - Jaki taki zagadał do Wawrzona. Stary przystawał chętnie, brzemię o płoty opierał i gawędził... Taki już był, gąb ludzkich łakomy, poufały, z każdym i zawsze coś mający na końcu języka.
- Więc się przeto dobry kawał czasu przez wieś przebierał i mgły już dawno podniosły się w górę, gdy wreszcie minął ostatnie domostwa i w pustkę zoranych pól wyszedł.
Miał coś prawie pięć wiorst tej drogi przed sobą. Na dobrą sprawę, gdy spojrzeć było od Kawęczyna na zachód, to Warszawa widziała się jak ciemny, bezkształtny garb na tamtym, wynioślejszym brzegu wiślanym - Do Grochowa szedł
łazili koło stajen, na ziąb listopadowy nie bacząc. - Jaki taki zagadał do Wawrzona. Stary przystawał chętnie, brzemię o płoty opierał i gawędził... Taki już był, gąb ludzkich łakomy, poufały, z każdym i zawsze coś mający na końcu języka.<br>&lt;page nr=249&gt; - Więc się przeto dobry kawał czasu przez wieś przebierał i mgły już dawno podniosły się w górę, gdy wreszcie minął ostatnie domostwa i w pustkę zoranych pól wyszedł.<br>Miał coś prawie pięć wiorst tej drogi przed sobą. Na dobrą sprawę, gdy spojrzeć było od Kawęczyna na zachód, to Warszawa widziała się jak ciemny, bezkształtny garb na tamtym, wynioślejszym brzegu wiślanym - Do Grochowa szedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego