Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
zakrztusił się resztką kawy. A więc jednak. Po czterdziestu godzinach milczenia.
- Jak co rano zapraszamy do Trójki. - Musiał zacząć od delikatnej autoreklamy: Żabicki stanowczo się tego domagał, trafnie przewidując, że taśma z jego słowami trafi na archiwalne półki w charakterze klasyki. - Dzień dobry. Słucham pana.
Miał tremę większą niż w debiutanckich czasach.
- Dzień dobry. - Tak, to był on; Kostek natychmiast zidentyfikował ten głos. - Drzymalski z tej strony. Słuchałem właśnie waszego serwisu. Mogę coś dorzucić od siebie?
- No, jeśli ma pan jakieś informacje... Naturalnie.
- Więc po kolei. Przykro mi z powodu tego, co zaszło na moście. Chcę powiedzieć, że uprzedziłem policję, a
zakrztusił się resztką kawy. A więc jednak. Po czterdziestu godzinach milczenia.<br>- Jak co rano zapraszamy do Trójki. - Musiał zacząć od delikatnej autoreklamy: Żabicki stanowczo się tego domagał, trafnie przewidując, że taśma z jego słowami trafi na archiwalne półki w charakterze klasyki. - Dzień dobry. Słucham pana.<br>Miał tremę większą niż w debiutanckich czasach.<br>- Dzień dobry. - Tak, to był on; Kostek natychmiast zidentyfikował ten głos. - Drzymalski z tej strony. Słuchałem właśnie waszego serwisu. Mogę coś dorzucić od siebie?<br>- No, jeśli ma pan jakieś informacje... Naturalnie.<br>- Więc po kolei. Przykro mi z powodu tego, co zaszło na moście. Chcę powiedzieć, że uprzedziłem policję, a
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego